Archiwum sierpień 2006


grzybobranie
Autor: unsafe
27 sierpnia 2006, 12:26

Sporo tych grzybkow w lesie teraz..:) ale jeszcze wiecej grzybiarzy:> Dzisiaj lazilam od 6:00-10:00 i nazbieralam caly koszyczek(grzybow-nie grzybiarzy):D Piekne sa te moje grzybulki;D a i sarne w lesie widzialam, i zabki, i WIELKIEGO (slowo daje..) żuka, i zielono-zolto-czerwona gasienice..i z 10 razy wlazlam w pajeczyne i zaatakowal mnie mech (Wojtek,niby przez przypadek, rzucil mi w twarz kupka mchu:>). A fajnie bylo:)

A teraz jestem zmeczona..ale tak pozytywnie:) Wezme w lapke 'Milczenie owiec' T.Harris'a..poczytam,a potem moze jeszcze pospie troszke:)

Aparatu ze soba nie wzielam, wiec zdjecia tylko 'takie-o', z neta:


spóźnialski...........
Autor: unsafe
24 sierpnia 2006, 18:44

Mielismy sie dzisiaj z W. o 7:30 obudzic, W. mial pojsc do warsztatu po swoj samochod i najpozniej o 9:00 mielismy byc w lesie na grzybach. Mielismy.

W. puscil mi tzw. strzala o 7:24, to byl sygnal, ze on juz wstal i zaraz idzie do warsztatu po auto. Ja zwloklam sie z wielkim trudem  lozka (zasnelam dzisiaj o 3 nad ranem..;/), wzielam kapiel, zrobilam kanapki i o 8:30 gotowa czekalam. Minela 9:00 uznalam wiec, ze wizyta w warsztacie troche sie przedluza, wiec z braku laku zaczelam sprzatac dom. Kiedy skonczylam sprzatac bylo juz po 10. Postanowilam zadzwonic na domowy do W... dzwonie - nikt nie odbiera. Pomyslalam wiec,ze na pewno jest jeszcze w warsztacie. Wlaczylam TV i..obudzil mnie telefon o 12:30. To byl W. Wlasnie wstal ! ! !
-To co miala znaczyc ta strzala rano o 7:24? Miales wstac..
-No,ale zasnalem.
-Ahm.
-Ahm. To ja lece po samochod i dam Ci pozniej znac, przeciez jeszcze mozemy pojechac.
-Ok.Pa.
-Pa.
"Lece po samochod" zajelo mu 2 i 0,5 h takze do lasu wyjechalismy o 15:00. On nawet mnie nie przeprosil. Bylam zla jak diabli.. bo zawsze jest tak, ze ja czekam a On sie spoznia..i to ile! Nawet w czasie moich matur.. mial zawiesc mnie na ustna z angola..prosilam Go z 10 razy, zeby sie nie spoznil..i co? I musialam w ostatniej chwili prosic brata. Bylo wiele, wieeeeeele takich sytuacji. Grrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr!

Musialam sobie ponarzekac....

dziekuje:*
Autor: unsafe
20 sierpnia 2006, 22:08

No dobra. Wyciagnelam pierwsza reke. Nie potrafie siedziec i nie odzywac sie do Niego przez caly dzien. A kiedy poprosilam Go o spotkanie i rozmowe rece trzesly mi sie jakbym jakas delirke miala;) [przed egzaminami maturalnymi stresowalam sie mniej niz przed ta rozmowa:>]. Powiedzielismy obie, co tak bardzo nam w sobie przeszkadza i co chcielibysmy zmienic. On przyznal sie do swoich bledow,a ja do swoich. Postanowilismy pamietac o tych rzeczach, kiedy ktorekolwiek z nas postanowi strzelic focha;) I moze da sie jemu zapobiec:)

A dzisiaj o 5:00 pojechalam z W i Jego kumplami na ryby:) Bylo zimno,wialo jak cholera i nie dalo sie zauwazyc czy splawik porusza sie, bo bierze ryba czy tylko z powodu silnej fali w jeziorze:>  Zorganizowalismy zawody i zajelam 2 miejsce;P Zlowilam 5 rybek:) A potem zal mi sie ich zrobilo i bylam gotowa je wypuscic.. ostatecznie jednak wyladowaly na patelni pod bacznym okiem mojego taty:> Pyszne.

Wypozyczylismy z W. film, zrobilismy zakupy, upichcilismy obiadek. A potem.. potem kiedy wlaczylismy film W. zasnal. A ja lezalam obok Niego i nie potrafilam oderwac wzroku.. tak slodko spi.

Kocham Go. Kocham mimo wszystko i ponad wszystko.

A Wam dziekuje za komentarze. Dadaliscie mi sil:*

.......................................................................................
Autor: unsafe
19 sierpnia 2006, 02:05

Ciagle zyje z mysla, ze bedzie lepiej.. ze gdy bede tego tak bardzo chciala to sie uda. Ale nic z tego. Zaczynam tracic sily. I On je tez juz traci. Oboje sie wypalamy. Wciaz nie potrafie nie probowac. Ale ile mozna? Dlaczego tak czesto wspominam chwile, kiedy swiat obrocil sie do gory nogami a ja bylam najszczesliwsza dziewczyna na swiecie? Myslalam, ze zawsze tak bedzie.. ze to naprawde prawdziwa milosc. To chyba tylko w bajkach, co?

To bylo takie CUDOWNE uczucie... :(

Tesknie..

obiad:))
Autor: unsafe
17 sierpnia 2006, 19:27

Wszyscy pochwalili moj dzisiejszy obiad:) Cos tan nawymyslalam i sama bylam zdziwiona,ze jadalne wyszlo;) Moj W. , ktory to jest Mistrzem w kuchni (mowie zupelnie powaznie-kazda przyrzadzona przez Niego potrawa smakuje wyjatkowo, nawet zwyczajna jajecznica na boczku..pychota!), mile sie zaskoczyl:) Jakby ktos byl ciekaw.. zrobilam taka a'la zapiekanke z makaronem, piersiami z kurczaka,  pieczarkami, cebulka, papryczka, kukurydza i serem:) A do tego byl sosik czosnkowy. Jak zwykle za duzo wszystkiego nakroilam i wyszlo (tak na oko) 8 porcji: Mimo tego wszystko zostalo zjedzone:)
Tak mnie dzisiaj nachwalili, ze nabralam ochoty na gotowanie:D a moze wiedzieli, ze tak sie stanie.. i dlatego nie sczzedzili mi pochwal:P Ok, wracam teraz do ksiazki.. jakis kryminal chwycilam ostatnio, ale nie moge czytac go w nocy, bo potem boje sie zasnac.. ;)

P.S Do carnation: czekam i czekam na Twoje relacje znad morza!!!:>