Archiwum luty 2007


nagłówek;)
Autor: unsafe
25 lutego 2007, 02:03

Wracam rano do Poznania..koniec tego leniuchowania;/ Zaczynam nowy semestr..plan dziś otrzymałam (na CAŁE 3 dni;>), za tydzien drugi egzamin tej sesji, niedługo potem trzeci i marze,żeby był tym ostatnim..W poniedziałek dzień zaczynam farmakoekonomią - cokolwiek miałoby to oznaczac - i kończę o 19:30 tym samym: Ciekawa jestem jaki plan ułożą nam na piątek..

Odbyliśmy dziś z W. dośc poważną rozmowę. Z tego co, powiedział wynika,że chciałby, żeby było zupełnie inaczej niż dotychczas(co nie oznacza wcale, żeby było gorzej). Tylko nie wiem czy ja potrafię zmienic siebie, swoje przyzwyczajenia i zachowanie. I czy po prostu jestem w stanie dostosowac się do nowej sytuacji. Wiem,że będę się męczyc, będzie mi pewnie często przykro, smutno.. ale może w końcu się przyzwyczaję? A jeśli nie? Głęboko w sercu czuję, że najlepszą dla mnie lekcją byłoby rozstanie. Wtedy może doceniłabym to, co było i jest. Przekonałabym się, że chce z Nim byc. Ze On i nikt inny. Ale to jest NASZ związek i nie mogę o Nim decydowac sama. Zresztą boje się takiego rozwiązania.. bo nie mogłabym sobie wybaczyc, gdybym stwierdziła, że jednak to jest TO,a On poznałby kogoś innego...

jestem chyba zbyt skomplikowana.

   

Bez tytułu
Autor: unsafe
19 lutego 2007, 22:18

Powiedziales, zebysmy oboje zastanowili sie powaznie czy chcemy ze soba byc. I albo podejmiemy kroki, zeby ratowac nasz zwiazek albo po prostu to jest juz koniec. Ten weekend otworzyl mi oczy. Wiem, ze juz nie moge czuc sie przy Tobie bezpieczna.Ale czy kiedykolwiek bylam? A Ty nigdy nie mogles liczyc na zaufanie z mojej strony. I przez to to wszystko.. Wiem, ze obiecywalam wiele razy, ze sie zmienie i, ze zaufam Ci w 100%.. wiem, ze nigdy slowa nie dotrzymalam i zawsze bylam podejrzliwa. I to bylo jednym z tych destrukcyjnych bodzcow naszego zwiazku. Boje sie, ze juz za pozno.. ze juz w Tobie ostatnia iskierka milosci zgasla. Bo we mnie chyba jeszcze sie tli skoro pisanie tego sprawia mi taki bol i lzy splywaja po policzkach.Chcialabym teraz z kims porozmawiac. Chcialabym poczuc,ze jest ktos kto poda reke,gdy Ty odejdziesz. Jestes(byles?)nie tylko miloscia, ale takze jedynym przyjacielem. Dopiero teraz dociera do mnie jak wiele mi ofiarowales. Jak wiele sie z Toba laczy. Ty jestes tym pierwszym, Ty jestes ta najwieksza miloscia.

Dlaczego to jest takie trudne? Dlaczego tak tak bardzo boli? :(

   

;-]
Autor: unsafe
19 lutego 2007, 00:54

Witam wszystkich bardzo serdecznie:):*

Zaliczyłam matme (jejeje..), czekam na wyniki egzaminu z anatomii oraz na egzamin pisemny z chemi, który to odbędzie się..uwaga, uwaga........

6. marca!

Jakieś półtora tygodnia po tej dacie kochany nasz prof.U. zarządził egzamin ustny. A jakaś sesja poprawkowa? Pewnie spiknie się akurat z sesją letnia.. : Eh, wszyscy są już po egzaminach, a ja nawet wyjsc nigdzie nie mogę, bo mnie moralniak od razu łapie,że baluje przed egzaminami zamiast się uczyc;> 

Przed anatomią spałam 2,5h.. i przez te 2,5h śniły mi się nerwy czaszkowe;/ Nie chcę zapeszac, wiec nie powiem jak mi poszlo na samym egzaminie:)

A wczoraj byly ostatki. Czy to możliwe, ze pod wplywem % czlowiek może zmienic się aż tak bardzo? Tak bardzo, że można zacząc się go bac..? Czy moze czlowiek nie zmienia się wtedy,a ukazuje się po prostu prawdziwe jego oblicze..? Tak bardzo się Go wczoraj bałam. Jak nigdy. Bałam się Jego i bałam się o niego. Szczerze powiedziawszy..zaczynam chyba obojętniec. Kocham Go. Chyba już mi tak nie zależy na tym wszystkim,ale narazie nie zamierzam podejmowac żadnych decyzji. Czas pokaże. 

Buźka Kochani i słodkich snów wszystkim;*