Najnowsze wpisy, strona 3


moja mała Księżniczka!
Autor: unsafe
22 stycznia 2008, 23:32

W niedzielę chrzciłam małą Hanię:) i wiecie co? Zakochałam się w tym dziecku. Tak jak jeszcze rok temu mówiłam,że nie chcę mieć dzidziusia, tak teraz wiem, że obudził się we mnie instynkt macierzyński i bardzo takiego maleństwa pragnę:) No,ale mimo wszystko mam nadzieję,że 'wyjdzie' wszystko planowo i berbeć urodzi się dopiero za 4 lata:) Tymczasem nacieszę się moją małą Królewną:D Mówie Wam - jest przecudowna! Ani razu nie zapłakała przez cały dzień! a kiedy Ksiądz polewał jej główkę wodą święconą słodko się śmiała:D aż Ksiądz nie wytrzymał i powiedział, że niezła kokietka z niej będzie:P ajj, coś po Chrzestnej musi mieć, nie??:PP  

ja z Księżniczką:)

 

i znowu my:)

 

:-)
Autor: unsafe
03 stycznia 2008, 02:40

 

Strasznie pogmatwana ta nowa odsłona blogów. Nowa dla mnie oczywiście;) Nie mam niestety czasu (przyznam się, że smykałki chyba też:P) do opanowania tego chaosu jaki powstał na moim blogu:) 

Wiec tak..

Długo mnie tu nie było. Zawitałam jakiś czas temu, ale przestraszyła mnie ta zmiana na blogowisku, potem miałam problem z hasłem no i to tak wyszło.. dobra, nie ściemniam - nie mam nic na swoje usprawiedliwienie (tu mrugam niewinnie słodkimi oczkami;))

>PRYWATNIE: Chyba wiele się u mnie nie zmieniło - nie jestem mężatką, nie mam dziecka:) O, ale mogę się pochwalić, że 20. stycznia zostanę dumną Matką Chrzesną malutkiej Hani:D ehh, śliczna jest! Jeśli będę miała jakieś foki z chrzcin to nie omieszkam się Wam Małą pochwalić;) 
>ŚWIĘTA: nic przez całe Święta nie zrobiłam, a jedynym moim zajęciem było ciągłe objadanie się;/
>SYLWESTER: byliśmy z W. (tak,tak - wciąż jesteśmy razem:)) na balu. Szaleliśmy na parkiecie do rana:D Było naprawde super, mimo że tak sie obawiałam - szlismy tam sami, bez żadnej znajomej pary;/ Nie wiem jak ja mogłam wątpić w W. - duszę towarzystwa:> I wiecie co.. zastanawia mnie jedno. Dlaczego ludzie starsi, po 50tkę czy 60tkę potrafia bawić się lepiej niż my, młodzi? Dlaczego to właśnie ONI sa pierwsi na parkiecie i to ONI nie schodzą z niego do rana? Cały stół młodych zmył się juz o 2 i tylko ja,Wojtek i starsze pokolenie zostaliśmy do białego rana.. :> Niech mi to ktoś wytłumaczy:> Po Sylwestrze zostały mi wspomnienia,popalone paluchy(Kamila razem z facetami odpalała petardy;>>> hm,nie wiem dlaczego te wypindrzone lalunie tak się na mnie gapiły:P), obolałe nogi (nie ma to jak 10h tańca w szpilkach;)) i nowe znajomości (Ci najsympatyczniejsi, z którymi bawiliśmy się do końca - Ela i Zbyszek,lat około 50:>). Usłyszałam, że jesteśmy bardzo ładną i dojrzałą jak na nasz wiek parą xD Heh - my dojrzali? O nie,nie... ale miło, że sprawiamy takie wrażenie.
>STUDIA: Aż mnie ciarki przechodzą jak pomyśle ile egzaminów przede mną. Ile nocy zarwanych. Ile stresu. Brrr..... 
>CZAS WOLNY: prawde mówiąc to jedynym moim czasem wolnym od wakacji były te Święta. I nie wiem czy dobrze, że w ogóle miałam troche tego czasu, bo strasznie się rozleniwiłam:( Przysięgam - próbowałam dzisiaj zabrać się za naukę, miałam najszczersze chęci, by choć trochę przysiąść, nie wiem co za diabeł we mnie siedzi, ale otworzyłam wielki segregator z notatkami i... na tym się skończyło.
 

Eh, nię będę już tu dzisiaj przynudzać.. pozostaje mi tylko życzyć Wam Kochani wszystkiego dobrego w Nowym Roku! Szczęścia i ZDROWIA przede wszystkim! (może siadło mi trochę na móżdżek po zajęciach w szpitalach, ale mówie Wam - zdrowie jest najważniejsze!) Buziaki;****

-kam.





 

.
Autor: unsafe
13 kwietnia 2007, 23:46

Dawno mnie tu nie było, oj dawno.

Po pierwsze - gratuluję Naszej blogowej mamie ślicznego dzidziusia Kubusia!:) Jak ten czas przeleciał..! Nie zaglądałam tu, bo niestety nie miałam czasu. I w sumie nadal go nie mam. Ciągle w biegu.

Wszystko wokół kwitnie, pięknieje, nabiera barw. Tylko w moim życiu jest teraz zupełnie odwrotnie. Coraz częściej myślę, że to już nie ma sensu. Że nic na siłę. Kryzys ten trwa już od dobrych 2 miesięcy. I nic a nic lepiej nie jest.

A mój Brat z I. wrócili do siebie.Naprawdę, bardzo się cieszę.

E.przyleciała w zeszły piątek do kraju. Szkoda, że człowiek tak szybko potrafi o drugim zapomnieć.Mimo pieprzonych 16 lat przyjaźni.

Odkryłam, że potrafię jeszcze dobrze się bawić i szaleć na całego.

Mam problemy z własną samooceną. I czasem myślę, że powinnam udać się do psychologa. Mówiąc krótko - przy swoim Mężczyźnie nie czuję się ani w odrobinie atrakcyjnie choćbym nie wiem co z sobą zrobiła. A to chyba nie jest okej, nie? Kobieta potrzebuje czasem choćby jednego zasranego komplementu,a nie ciągłej krytyki. I będę jadła tyle czekolady ile mi sie podoba, wiesz?

Przechodząc ulicą, jadąc tramwajem, siedząc w pociągu, czekając na przystanku, dworcu, ławce.. z zazdrością patrzę na wtulone w siebie parki. Na zakochanych ludzi. Ja już nie pamiętam co to jest czułość.

Tak w skrócie - zastanawiam się nad zmianami w swoim skromnym życiu. Póki jest jeszcze na nie czas.
Nijaka ta notka.

Pozdrawiam Was Wszystkich bardzo serdecznie;*

 

 

 

nagłówek;)
Autor: unsafe
25 lutego 2007, 02:03

Wracam rano do Poznania..koniec tego leniuchowania;/ Zaczynam nowy semestr..plan dziś otrzymałam (na CAŁE 3 dni;>), za tydzien drugi egzamin tej sesji, niedługo potem trzeci i marze,żeby był tym ostatnim..W poniedziałek dzień zaczynam farmakoekonomią - cokolwiek miałoby to oznaczac - i kończę o 19:30 tym samym: Ciekawa jestem jaki plan ułożą nam na piątek..

Odbyliśmy dziś z W. dośc poważną rozmowę. Z tego co, powiedział wynika,że chciałby, żeby było zupełnie inaczej niż dotychczas(co nie oznacza wcale, żeby było gorzej). Tylko nie wiem czy ja potrafię zmienic siebie, swoje przyzwyczajenia i zachowanie. I czy po prostu jestem w stanie dostosowac się do nowej sytuacji. Wiem,że będę się męczyc, będzie mi pewnie często przykro, smutno.. ale może w końcu się przyzwyczaję? A jeśli nie? Głęboko w sercu czuję, że najlepszą dla mnie lekcją byłoby rozstanie. Wtedy może doceniłabym to, co było i jest. Przekonałabym się, że chce z Nim byc. Ze On i nikt inny. Ale to jest NASZ związek i nie mogę o Nim decydowac sama. Zresztą boje się takiego rozwiązania.. bo nie mogłabym sobie wybaczyc, gdybym stwierdziła, że jednak to jest TO,a On poznałby kogoś innego...

jestem chyba zbyt skomplikowana.

   

Bez tytułu
Autor: unsafe
19 lutego 2007, 22:18

Powiedziales, zebysmy oboje zastanowili sie powaznie czy chcemy ze soba byc. I albo podejmiemy kroki, zeby ratowac nasz zwiazek albo po prostu to jest juz koniec. Ten weekend otworzyl mi oczy. Wiem, ze juz nie moge czuc sie przy Tobie bezpieczna.Ale czy kiedykolwiek bylam? A Ty nigdy nie mogles liczyc na zaufanie z mojej strony. I przez to to wszystko.. Wiem, ze obiecywalam wiele razy, ze sie zmienie i, ze zaufam Ci w 100%.. wiem, ze nigdy slowa nie dotrzymalam i zawsze bylam podejrzliwa. I to bylo jednym z tych destrukcyjnych bodzcow naszego zwiazku. Boje sie, ze juz za pozno.. ze juz w Tobie ostatnia iskierka milosci zgasla. Bo we mnie chyba jeszcze sie tli skoro pisanie tego sprawia mi taki bol i lzy splywaja po policzkach.Chcialabym teraz z kims porozmawiac. Chcialabym poczuc,ze jest ktos kto poda reke,gdy Ty odejdziesz. Jestes(byles?)nie tylko miloscia, ale takze jedynym przyjacielem. Dopiero teraz dociera do mnie jak wiele mi ofiarowales. Jak wiele sie z Toba laczy. Ty jestes tym pierwszym, Ty jestes ta najwieksza miloscia.

Dlaczego to jest takie trudne? Dlaczego tak tak bardzo boli? :(