Bez tytułu
19 lutego 2007, 22:18
Powiedziales, zebysmy oboje zastanowili sie powaznie czy chcemy ze soba byc. I albo podejmiemy kroki, zeby ratowac nasz zwiazek albo po prostu to jest juz koniec. Ten weekend otworzyl mi oczy. Wiem, ze juz nie moge czuc sie przy Tobie bezpieczna.Ale czy kiedykolwiek bylam? A Ty nigdy nie mogles liczyc na zaufanie z mojej strony. I przez to to wszystko.. Wiem, ze obiecywalam wiele razy, ze sie zmienie i, ze zaufam Ci w 100%.. wiem, ze nigdy slowa nie dotrzymalam i zawsze bylam podejrzliwa. I to bylo jednym z tych destrukcyjnych bodzcow naszego zwiazku. Boje sie, ze juz za pozno.. ze juz w Tobie ostatnia iskierka milosci zgasla. Bo we mnie chyba jeszcze sie tli skoro pisanie tego sprawia mi taki bol i lzy splywaja po policzkach.Chcialabym teraz z kims porozmawiac. Chcialabym poczuc,ze jest ktos kto poda reke,gdy Ty odejdziesz. Jestes(byles?)nie tylko miloscia, ale takze jedynym przyjacielem. Dopiero teraz dociera do mnie jak wiele mi ofiarowales. Jak wiele sie z Toba laczy. Ty jestes tym pierwszym, Ty jestes ta najwieksza miloscia.
Dlaczego to jest takie trudne? Dlaczego tak tak bardzo boli? :(
Dodaj komentarz