04 lipca 2006, 11:57
Wszystko sypie sie na drobne kawalki.. tylko jeszcze te zdjecia z poprzedniego lata, ten blysk w moich i jego oczach - bylismy naprawde szczesliwi. Ale nie wierze juz w powrot tego wszystkiego. Jestem upokarzana, obrazana, nie szanowana.. dosc. Niech sie dzieje co chce, nie bede ingerowac wiecej w nasz zwiazek. Wiele razy czytalam w komentarzach do moich notek, ze powinnam to skonczyc, ze za duzo jest tych smutnych chwil i za bardzo cierpie.. ja to wiem. Tylko, ze nie potrafie. I powiem, ze 2 razy probowalam.. ale te moje proby nigdy chyba nie byly przeze mnie traktowane tak na powaznie. Ja po prostu nie moge wyobrazic sobie co sie stanie jak bede sama.. wokol mnie SAME parki. Juz i tak ostatnio czepiam sie ich na 3ciego.. i jest mi strasznie z tym zle. Ale lepsza chyba taka samotnosc (co za perspektywa na najdluzsze wakacje w zyciu...) niz brniecie w cos co nie jest dla mnie dobre - czuje sie niedowartosciowana , niedoceniana i sama w sobie (nieslusznie) wzbudzam poczucie winy za to wszystko.
Moim marzeniem jest kawalek szczescia, kes usmiechu i kilo dobrej zabawy.