25 stycznia 2006, 23:23
Jakos tak dziwnie mi ostatnio. Niby jest dobrze,a jednak.. Zastanawiam sie czy to moje zycie ma w ogole jakis sens, czy nie nudzi mnie to co jest teraz, czy nie potrzeba mi jakis zmian..W glowie jedna mysl: 'co byloby, gdybym..'. Nie doceniam tego, co mam? Bardzo mozliwe. Jest dobrze.. jest spokojnie.. jest bezpiecznie.. jest milo. Wiec czego chciec wiecej? Moze odrobiny szalenstwa? Moze tego, co bylo na poczatku? Tego uczucia..hm.. Ostatnio nawet seks nie sprawia, ze czuje sie tak bosko jak kiedys. Boje sie stwierdzic, ze moje uczucie przemija. Moze nie tyle przemija, co zmienia sie w przyzwyczajenie. To bedzie prawdopodobnie pierwszy piatek od jakiegos roku spedzony bez Niego. Zostaje na uczelni, bo oddanie projektu ma dopiero na 20:00 i potem juz nie zdazy na autobus. A ja chcialam, zebysmy wyszli razem do moich przyjaciol.. Pierwszy raz od roku mielibysmy isc do MOICH, a nie do JEGO. I w momencie,kiedy tak bardzo mi na tym zalezalo,On nie moze. Nawet nie udaje,ze mu jest z tego powodu przykro. Po prostu suche 'Nie moge.' i tyle. A ten piatkowy wieczor w gronie moich przyjaciol.. to.. to moje urodziny. Moze wyolbrzymiam, moze przesadzam..w koncu to tylko glupi dzien. Kiedy rozmawialismy dzisiaj przez telefon i opowiadal mi o swoich projektach, tym nie zrozumialym dla mnie jezykiem (to,ze moi rodzice i brat studiowali ten sam kierunek,co On nie oznacza przeciez, ze ja rozumiem co to jest 'belka obciazeniowa' czy 'pret zbrojeniowy'..) zlapalam sie na tym,ze nie slucham tego co on mowi.. ze siedze ze sluchawka przy uszach i mysle o tym,co zrobie sobie na kolacje. A.. a kiedy chcialam przekrzyczec jego potok slow i zapytac czy na prawde nie moze w ten piatek przyjechac, nawet wieczorem, bo bardzo mi zalezy..nie moglam! Po prostu nie dal dojsc mi do slowa. Gadal. Gadal. Gadal. Jedyne moje slowa w tej rozmowie to: 'czesc kochanie' , 'ale czy m..', 'ale czy mo..' , 'ale czy..ehhh', 'musze juz konczyc', 'ja Ciebie tez kocham,pa'.
Nic mnie nie cieszy. Ani Studniowka, ani nadchodzace ferie. Wrecz przeciwnie. Wynajduje ostatnio co raz to nowe powody do zmartwien. DLACZEGO?!
P.S Nawet nie chce mi sie poprawiac wygladu bloga..szablon mi gdzies uciekl. Swiat sie na mnie obrazil !