28 maja 2006, 13:06
Dziekuje:*
just me
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 |
08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 |
Dziekuje:*
Dwa dni, ktore spedzilismy bardzo milo, bez klotni i nieporozumien. I mimo to, ze pozornie wydaje sie, ze jest dobrze, ja czuje co innego. Czuje, ze jest sztucznie, ze nudno, ze on wymusza usmiech, a ja staram sie usilnie zachowac pozory szczesliwej. Przeraza mnie to! Przeraza, ze moze juz przestalismy siebie rozumiec.. ze juz poznalismy sie nawzajem calkowicie.. I tak ma sie to skonczyc? Szczerze powiedziawszy boje sie strasznie. Zostane sama. Moje wiezi z przyjaciolka dawno wygasly. Najpierw ja poznalam Jego, a potem Ona kogos znalazla. Juz nie ma wspolnych spotkan, juz nie zwierzamy sie sobie z problemow, juz nie wspieramy sie nawzajem. Smutne,bo rozpadla sie prawie 12-letnia przyjazn. Wracajac do problemu.. w pazdzierniku (mam nadzieje, ze dostane sie na upragnione studia) wyjezdzam z mojego miasteczka. Nikogo ze mna nie bedzie.. Tak bardzo przyzwyczailam sie do obecnej rzeczywistosci, do Jego ramienia przy moim boku, ze nie moge sobie wyobrazic jak bede tam zyc. Chce uratowac ten zwiazek. Chce, bo mi na nim zalezy. Naprawde zalezy. Nie wiem jeszcze jak to zrobie, nie wiem czy sama dam rade. Przeciez te cudowne chwile, jakie razem przezylismy nie moga odejsc! To byly najpiekniejsze momenty w moim zyciu. Chce ich wiecej i wlasnie z tym mezczyzna. Wlasnie z nim.
Boje sie:(
Czuje sie zle. Nic nie wyszlo..zreszta od jakiegos czasu nie wychodzi nic miedzy nami. Wczoraj przyjechal (mial byc w piatek), nie uprzedzil mnie wczesniej o swoim powrocie, bo to miala byc niespodzianka.. ja wyszlam na miasto z dziewczynami. Niespodzianka sie nie udala, a kiedy po powrocie zadzwonilam do Niego na spotkanie bylo juz za pozno, zreszta tlumaczyl, ze siedzi u kolegi i robi projekty. Postanowilam naprawic wczorajszy dzien. Obudzilam sie rano, poszlam do sklepu, kupilam jogurcik (o Jego ulubionym smaku) i slodka bulke. Dobijalam sie do Niego dobre 10 minut (dzwonilam dzwonkiem, walilam w okno;>) i kiedy juz mialam isc w koncu sie obudzil:) Spioch. Chcialabym napisac, ze sie ucieszyl, ze podziekowal, ze przytulil i pocalowal. Nie. Zadna z tych czynnosci nie zostala wykonana. Chcial polozyc sie dalej, ale z usmiechem na twarzy zwalilam Go z lozka. Poszedl wziac prysznic, a potem o dziwo zrobil mi masaz. I to byla najprzyjemniejsza i najmilsza czesc naszego spotkania. Potem bylo juz tylko pieklo. Wybieglam od Niego z placzem. Przeciez ja chcialam dobrze!:( Ja naprawde chcialam, zeby ten dzien milo sie dla Niego zaczal. Wie, ze latwo mnie zranic, wie, ze przejmuje sie najmniejsza rzecza. Wie to, mimo to rani. A kiedy lzy same naplywaja mi do oczu nigdy nie przytuli, nigdy nie uspokoi.. tylko krzyczy, ze placze. Nigdy w zyciu nie zdarzylo sie, zeby zareagowal inaczej. Czasami czuje sie jak niepotrzebna scierka. To czasami jest dzisiaj. Nie wiem juz co mam robic. Nikt nie zrozumie jak bardzo mi zle.. kto wie, jak bardzo boli, kiedy rani i zawodzi osoba najblizsza sercu? Nie czuje sie juz przez Niego kochana. Czuje, ze jestem mu obojetna.
dopisek:
"-(...)Jestem zadowolony,bo poswiecam sie dla tych, ktorych kocham.
-Czy sadzisz,ze osoby,ktore nas kochaja zycza sobie, bysmy dla nich cierpieli? Czy twoim zdaniem milosc jest zrodlem cierpienia?
-Szczerze mowiac, tak.
-A nie powinna byc."
(fragment powiesci P.Coelho, ktora dostalam kiedys od Niego, a nie mialam czasu wczesniej przeczytac..)
1 dzien bez Niego. I na tym koniec. Zlamalam sie i dalam sie przeprosic...
Tak wiec jestem:) I w koncu mam odrobine wolnego czasu:) W srode zakonczylam matury okropna fizyka.. Ogolnie z zadnego z przedmiotow, ktore zdawalam nie jestem zadowolona. Nic mi nie poszlo tak jak chcialam, ale pretensje moge miec tylko do siebie;/ Po maturze z fizyki spakowalam sie, wyzulilam troche kasy, kupilam fajki (ja nie pale!!!) i pojechalam do swojej bratowej. Balowalysmy cala noc:D a rano.. rano to juz bylo mniej ciekawie;/ Chrypa (bo spiewalysmy) i kac (bo TROCHE pilysmy i palilysmy). Nie ma to jak wakacje!
A tak oprocz tego to zerwalam z Nim i zrobilam sobie kolczyka w pepku. A co!